eugmar.

UCZUCIA




Ta chwila

za oknem ciemność
szlocha złością
wiatr śpiewa
sennie marzeniami

cień drzew 
podchodzi do szyby
by w świecy płomieniu
rozsiąść się
wygodnie...

sen już nas otacza
chwilą bezwładności...

gwiazdami otulamy tęsknotę
a ciepły dotyk ust
uwalnia nadzieję...
płomyk jej
dopala się w świecy
spływając woskiem
po naszych niedomówieniach....

eugmar.

33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333



SIKORKA

usiadła
na okienku 
na tym od łazienki
popatrzyła 
piórka swoje nastroszyła
sikoreczka jak kwiatuszek
co malutką ma swą duszę
ale jakże piękną 
jak cudowną 
popatrzyła na nas lekko
halo,halo! ja odpocznę
tu troszeczkę
piórka me urocze
muszę sobie wyczyścić
kot mnie gonił
wię zmęczonam
już myślałam 
że dziś skonam
tuż,tuż był zbój
już,już za mną
już oddechu brakowało
ale oto mój ratunek
hop na okno
oh,ja żyję!
co tak na mnie wy zerkacie?
zaraz,zaraz już odfrunę...
jeszcze troszkę
jeszcze chwilka
ja wygrałam tu fortunę
na tym oknie
moim szczęściu...
no to cześć,odlatuję
może kiedyś was odwiedzę
ćwir i cześć
już dalej lecę
bom już głodna
muszę teraz troszkę zjeść.....

eugmar.


...........................................................................................................................................





POWÓJ
Piękno kwiatów urzeka
jak tęczy todyk,
jak purpurowa rzeka,
jak oczu twych słodycz.

Błękit barwnych myśli
pachnący powojem,
podaje mi dziś śliczny
poranek spełniony.

Spojrzałem dziś na ciebie
stojącą przy kwiecie,
powój i ty jak w niebie
barwami tęczy się plecie...

Purpury kwiatów błękit
więzi me marzenia,
powoju toń to niebyt
co w twych oczach się wypełnia...
eugmar.

::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::


Złoty strzał...

Jej zielone oczy uśmiechały się
do mnie
kącikami namiętności,
choć i pomóż mi ty... mój prymusie,
a ja nie wiedziałem,
czy się już złościć
bo chciałem...i nienawidziłem...

Biegłem lewą stroną boiska,
słońce oślepiało letnim
znużeniem
w oddali
okno bramki
okrzyki kibiców dodawały mi
wiatru w plecy
i... ścigałem się z własnym
cieniem...
biegnij!biegnij!

Koniec roku i szkoły,
koniec
dzikich i zakazanych uniesień!
nie,nie, to nie miłość...
zauroczenie,zniewolenie...raczej?
mam tylko piętnaście lat...
losie powiedz
co ona widziała we mnie?
dlaczego?


Środkiem boiska biegł
Mistrzu,
wyprzedzałem go o parę kroków
podaj wreszcie....no podaj!
ktoś tam woła
jestem tu!
tu do cholery!!!
nie!
lepiej do mnie!

Wiesz... pomożesz mi zanieść te
papiery do domu,
powiedziała
z figlarnym uśmiechem
polonistka...
to nasze ostatnie chwile,
ostatni raz możesz mi pomóc
zamyśliła się...
niedługo wyjedziesz do tego
swojego technikum...

Mistrzu podał piłkę do Syna
uf,ulżyło...
zwolniłem tempo,może wreszcie mnie
spostrzeże,
wokół mnie narazie lużniej było...
tamci biegli w moją stronę
w ostatniej chwili Syn kopnął piłkę
do mnie...

Weszliśmy do domku
owiniętym
kwiecistym w tęczę ogrodem
połóż Biały te papiery
na komodzie...
idę na chwilkę się odświeżyć
możesz napić się vermuta
z lodem...
tylko nie za dużo!
dziś ostatni czas,ostatni raz...
jakoś w zamyśleniu szepnęła
polonistka....

Przed sobą miałem dwóch kolesi
nie dam im rady...
kątem oka spostrzegłem znów
Ziutka
nie był na zbyt dobrej pozycji,
ale...zagrywka krótka i...
może się uda mu pobiec
dalej,
na lewe skrzydło...

rozkoszowałem się zielonym
winkiem
weszła tylko w przezroczystej
tunice
jej pełne piersi unosiły się
z trudem
oczy zmęczone i chyba zapłakane...
choć mój mały,...
mógłbym być jej synkiem?...
przytul się i nic nie mów
chcę cię ostatni raz poczuć w sobie,
ostatni raz....

Ziutek biegł coraz szybciej
dostałem się na pole karne
obok mnie dreptał bramkarz
i jeden od nich
może się uda,
tak tego pragnę...
chociaż szanse narazie
widzę marne,
ale...
podaj! do mnie!
jestem tu!!!

Leżałem obok polonistki
wtulony w jej wybujałe piersi...
spocony i znurzony ,
czesała palcami moją bujną
czuprynę
jakie ty masz białe włosy...wyszeptała,
kochany,nie śpij...
będzie mi ich brakowało,och tak...
brakowało...

Ziutek w końcu spojrzał
w moję stroną
kopnął piłę wysoko ...
patrzę jak leci i zbliża się do mnie,
czy dam radę?,czy dosięgnę...
już,już...
kolesie ustawiają się obok...
szybciej,szybciej!
leć!
nie dam się ćmokom!!!

Muszę już iść...
spojrzała na niego
z wyrzutem
idż ,idż!
idż do innego świata!
żegnaj mój mały,
och te białe włosy...
jej szloch gonił go jeszcze
za furtką...
było mu dziwnie,
jakoś żal i ...
czuł jakby ją zdradzał?
ostatni raz spojrzał na domek
z ogródkiem
tęczowych kwiatów...

Piłka szybko zbliżała się...
musi ją mieć
wyminął jeszcze jednego frajera i!!!
i...strzelił z woleja,z całej siły
dając piłce nowy kierunek
leć,leć,leć!!!
skórzana kula pomknęła w kierunku
bramki...

Co to było,nie wie?
...jak sobie da z tym radę?
ale to koniec,koniec,
koniec!..
to było chore,ale....
tam,gdzieś,
pozna pewnie kogoś w jego
wieku,
polonistka mogłaby być jego matką...
serce płonie
i spala się jego(chore uczucie?)...
no nic,
musi iść już na mecz,
ostatni mecz w tej szkole...

stanął zdyszany wodząc za piłką
jest! jest!
bramkarz nie ma szans...
piłka wpadła do budy i...
o Boże!!!
siatka bramki rozerwała się...
wpadł w trans...
a piłka?
piłka poszybowała dalej...
wysoko,wysoko...
tam gdzie słońca promienie...
tam gdzie zapomnienie i...
jakiś żal...och opoko!!!
piłka jest coraz mniejsza,mniejsza
i mniejsza...
aż znika w złotych promieniach...
to był złoty strzał,
strzał do nowego....życia...

eugmar.

.................................................................................................................
ONA


zobaczył ją wtedy na schodach
gdy wchodził powoli
licząc jak zwykle
 stopnie
nagle wyczuł aurę dziwną
spojrzał w górę...
to z nieba woli?!
zamurowało go,czuł
że serce zaczyna już szaleć
to ona
to nie jest widmo!
przez mózg przejechał walec...
a ona?
wpatrywała się zielono
w niego...
o wielki...ratuj...paraliż!...

jej oczy zielone stopiły
 jego serce
z trudem odpowiedział
witam...Biały
jestem...wielce...
a ja...mów mi Grasia,
 takie pseudo w szkole...
jestem nową na stancji
do zobaczenia wieczorem!
i uśmiech
 pachnącej mimozy
już zbiegła w tęczy pytań...
 o boski !
co za wieści!
on stoi na schodach jak
topniejący sopel lodu
w hipnozie,
jak w bluesowej pieśni...

czuje się jak płochliwy motyl
nieśmiałości
serce szaleje i drży jak osika
czy to ta chwila?
czy coś mu umyka?...
jak jej na imię...
niepamięta!
jakie ma oczy!
i ten uśmiech mimowolny...
nic nie czuje,nie ma tętna?
 czy to już miłość?
choć płocha jak konik polny
to chyba ta pierwsza... prawdziwa...
a ona wróci,za chwilę
będzie czekał...
wróci...

eugmar.




SZUKAM
Szukam serca mego w szeleście tej wiosny,
jego drżenia w kolorach kwiatów,
szukam mego serca,gdzie echo prostym
słowem śpiewa pieśnią magów,
szukam serca mego w promykach radosnych
co się bawią ustami twych zmysłów...
szukam mego serca w deszczu pluskającym
kroplami na uśmiechu twego lica...

Szukam serca mego w zapachu twych włosów
i blasku oczu w wiosennym rozkwicie,
szukam mego serca w wiosennej burzy głosu
co porusza twe serce w zachwycie,
szukam serca mego w piersi słodkiego owocu
twojej miłości przesycie,
szukam mego serca w porannym ptaków jazgotu
i ich trelach o mej liryce..

szukam serca mego i znależć już nie mogę,
bo z wiosną kochanie uciekło,
szukam mego serca i się raczej dokopię
tam gdzie zimne piekło...
szukam serca mego,lecz już chyba zwątpię
w miłość i twoje ciepło,
szukam mego serca,lecz podołać klątwie
nie zdołam,szczęście oślepło...
eugmar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz