eugmar.

ŁZY NA SZYBIE

JUŻ
 już nie będzie się przyglądała
mej śpiącej twarzy
już nie bucnie mnie 
żebym ją pogłaskał
nie będzie już patrzyła
mi w oczy błagalnie...miałcząc 
czasami bezgłośnie,
wypuść mnie człowieku 
na balkon,na dwór!
nie będzie się bawiła ze mną
patrząc swymi ogromnymi 
oczami 
w chwili zadowolenia
nie uderzy łapką swej pani...
no dobra za dużo głaskania człowieku,
tylko pan może mnie głaskać
 tak bez końca...
nie przytarga patyka,liścia lub
kwiatka 
i się nie pochwali swym trofeum
nie usiądzie na stole 
by pani podała jej przysmaki
bo przecież jest damą
i nie będzie jadła na podłodze
jak inni
już...
odeszła 
zakończyła się męczarnia 
skończyło się życie
pozostał nasz ból
zaskoczenie
wiedzieliśmy,że to nadejdzie
ale zawsze i tak jest niewiara
że już,dlaczego?
przecież mogła jeszcze poczekać?
nie,nie mogła
za dużo cierpienia
to boli..ale tak trzeba było
tam w swoim raju
jest już szczęśliwa
a nam pozostały łzy żalu
i pustka jakaś...
może i my kiedyś tam dołączymy?
eugmar.

ON i ...ona

Minęła Rocznica znów kolejna,
Dzień i Rok Jego Wielkiej Chwały...
lecz również to moja niezmienna
Rocznica ,to odejście mej Mamy.

ON odszedł od nas w blasku fleszy,
Kochany i Wielbion pod Niebiosa,
Umierał w  pośród płaczu wiernych,
a ona... w karetce dusiła się bezgłośno.

Cierpiał bezkreśnie w swej Chorobie
I Grymasem  Ból Swój ziemski wyrażał...
ona... opuszczona,zagubiona w sobie
cierpiała cichutko,jej chwila straszna.

Księga zamknęła się na Jego Trumnie,
Świat zamilkł na chwilę w Rozpaczy...
Nasz Ojciec odszedł,nikt nie rozumie
dlaczego? co to ma wszystko znaczyć?

I tak trwa Świat w swej wielkiej zadumie
chwaląc Zmarłego do Bogi w Niebiosach,
Świętym On jest,każdy to wie i rozumie,
modlimy się już do Nowego Niebios Herosa.

Wielkim Człowiekiem i Pasterzem naszym,
On Nieśmiertelnym jest ponad wiekami,
Jego nauki nie poszły,myślę na marne...
On dał przykład jak żyć i umierać mamy.

A ona... odeszła cichuteńko,bezszelestnie
w swym cierpieniu,samiutka jak palec,
nieśmiertelna może tylko w moim sercu,
nie byłem przy niej i czuję się jak padalec.

Dwa życia ,dwie historie i dwie wielkości,
On w niebie już Świetym Męczennikiem...
ona...drobniutka zmęczona cierpliwością
w swej Chorobie,Odeszła ot tak...Chyłkiem.

eugmar.


 XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

 



MAMO

Moja Mamo wybaczysz?ja wiem,że Cię zawiodłem,
opuściłem ciebie Matko,gdy mnie potrzebowałaś.
stojąc z opuszczoną głową teraz nad Twym grobem
Łzy dziś gorzkie leję wyrodny,a ty tak kochałaś.

Matko moja kochana chciałbym zatańczyć znów z Tobą,
Byłaś do tańców stworzona,a ja uczyłem się od Ciebie,
lecz teraz już nie zatańczymy,moja dusza ryczy żałobą,
a Ty pląsasz się w rytm walczyka sama teraz w niebie.

Proszę Cię Matko na morze Twych przelanych słonych łez
I na cierpienie,którego doznałaś tak wiele za życia,
przebacz mi że Cię zawiodłem,gdy nadszedł już kres
Twych dni,mnie szuję nie syna nie było przy tobie,wybacz.

Brak mi Twych oczu w jesieni życia oślepłych,
twych rąk spracowanych,uśmiechu,przekleństw,żartów,
włosów przeżedzonych wiekiem,słów Twych ciepłych
a czasem i cierpkich,dymka z papierosów Fajrantów.

Brakuje mi tak Ciebie Mamo,twego fartucha w kwiatki,
sweterka zielonego i ławeczki w ogrodzie pod kasztanem,
na której siadywałaś,wspomnień,rozmów wieczornych,siatki
którą nosiłaś na zakupy,kaszlu co męczył cię nad ranem.

Wspomnienia są jak jad zatrute wciąż cierpieniem,
wiem że strach w Twych oczach był Mamo przeogromny,
a mnie zabrakło przy tobie,gdy w ostatnim tchnieniu,
nie trzymałem twej dłoni Mamo,ja Twój syn wiarołomny.

eugmar. 

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

  

A JEDNAK

BAŁAM SIĘ CIENIA,
A JEDNAK DAŁ MI OCHŁODĘ
BAŁAM SIĘ CIEPŁA
A JEDNAK DAŁO MI ULGĘ
BAŁAM SIĘ ROZMÓW
A JEDNAK DAŁY MI RADOŚĆ
BAŁAM SIĘ BLISKOŚCI
A JEDNAK DAŁA MI MIŁOŚĆ...



3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333










Nie ma chyba w nikim zgody na starość,
nie ma też zgody na niedołęstwo,
bo każdy woli odsunąć tę marność
od siebie,to co pewnie uważa klęską...



Zmarszczki na twarzy i drżenie rąk,
szklane oczy,pochylona sylwetka,
ciągle jeszcze chciałoby się coś,
ale brak zębów i brak tego piękna...



Starość to marność nad marnościami,
mądrość tu nie ma nic do robienia,
dziś życie inne,dziś mądrościami
młodzi szafują,starym tylko ziemia...



Starość przeraża,upadla myśli nasze,
mchem czasu zarasta,skrzypi samotność,
sentymentalne podróże bez wrażeń,
żal bez końca,że zgubiliśmy młodość...



Starość płacze cicho gasnącym płomieniem,
też karą za grzechy młodości jest czasem,
starość zabija wspomnień westchnieniem,
coraz mniej pozytywnych myśli i marzeń .



Starocią Pan nas oswaja z odejściem
by jesień nasza nie była bliskim tragedią,
i dla wszystkich zejście było mało bolesne,
by ze spokojem zamknęło się wieko...




Starość szczęśliwa?czy cierpieniem wielkim
ostatnią księgą trylogi jest przypisaną;
gdzie pierwszą młodość zwariowanym wiekiem;
drugą zaś dojrzałość miłością nam daną...



Starość to klęska i upodlenie nam życia,
cierpienie i walka ciągła o godność,
małe radości czasami,lecz więcej jest wycia
i strach,ból i żal i złość za nie naszą młodość..


eugmar..
wiadomość

jedna nieoczekiwana
wiadomość
i wszystko traci sens
to co było boli
to co jest jeszcze mocniej
rozum mówi -nic to-
trzeba zrozumieć,tolerować
a serce boli i walczy
z faktami
rozum mówi -nic to-
życie toczy się dalej
ale serce bije jak szalone
i się buntuje
nie ma jednak wyjścia
póżno,już póżno
na początek i na pragnienia...
i chyba jednak pozostanie mi
to małe -nic to-...
szczęście jeszcze przyjdzie
-nic to-...

eugmar.


W ZAWIESZENIU

Czas się zatrzymał w niemym zdziwieniu
zawieszony na skale niepewności,
nie ma już słowa,wszystko w milczeniu
jakimś się skuliło w swej bierności...

W strasznym umysłu mego zadręczenia
jak w nieważkości kręci się wszystko
i ciągle do Boga rwą się trudne roszczenia,
dlaczego znów tak jakoś dziwnie wyszło?...

Nie wiem co mówić i nie wiem co począć,
ciągła niepewność mnie jak zadra boli,
czy na to zasłużyłem żeby znów dotknąć
samego dna golgoty,losu mej niewoli...

Ciągle mnie dotyka niespodzianka krzywd ,
a ja nadal chcę wierzyć,nadal ciągle ufam,
dlaczego jestem tak naiwny i choć żyw
jeszcze,powoli okrywa mnie wilcza skorupa...

Lecz czy zdążę się skryć pod wilczym całunem,
by o miłości do bliskich zapomnieć bezlitośnie,
czy raczej serce mi pęknie w mej ułudzie
przyjażni do tych,którym wierzyłem właśnie...

Boże daj mi sił bym mógł znów ból przeżyć
i dać wiarę losowi mimo tylu upadków,
pomóż jeszcze raz,daj mi nadzieję by wierzyć,
że dożyję w końcu spokoju i wiary w absurd...

eugmar.





SERDUSZKO

Spoglądam na ciebie codziennie
i łza się w oku mi kręci,
ty sercem mym zawładnęłaś,
a ja przyglądam się biernie...

Serduszkiem tyś moim malutkim
co bije już coraz powolniej,
a ja nie umiem ci pomóc
sumienia tyś moim wyrzutem...

Kocham cię bardzo słoneczko,
czy pomóc ja jeszcze mogę?
umierasz prawie na rękach
i niedługo przykryje cię wieczko?...

Choroba cię męczy i truje
i nie wiem do kogo się modlić,
i patrzę na twoję cierpienie
i winnym jak szuja się czuję.

Już lekarz nic tu nie może,
więc próbuję ci ulżyć cierpieniom
i widzę twe oczki zamglone,
twe chude ciałko tak chorze.

A póki co walczę,nie pękam
i może znów będzie jak dawniej,
bo w cuda trzeba nam wierzyć
ty moja koteczko maleńka...

eugmar.






PRZYJAŻŃ

powiedziałaś że kochasz
przysięgałaś,
że na zawsze
byłaś moim porankiem
słodyczą i radością
aż nagle !
gdzie są marzenia,myśli nasze?
dzień zamienił się w noc
gdy powiedziałaś
zostańmy
przyjaciółmi...
ha,ha,ha!
to był cios!
serce mi prawie pękło...
to co powiedziałaś jest
najgorszą rzeczą
jaką
może słyszeć
kochanek i mąż!
odeszłaść tak nagle...
parę łez i trudnych
szeptów
nieważne,że razem
że miłość,że wspólne marzenia...
powiedziałaś,
chcę być wolna!
rodzina to nie dla mnie
w życiu są inne rzeczy
ważniejsze!
żegnaj...
pozostańmy przyjaciółmi,kochanie...?

eugmar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz