eugmar.

ABDERYTA...

Bańka mydlana

Jak bańki mydlane unosimy się
w naszych radościach dnia
wznosząc się lekko
żaglami z motylich barw

w amoku niewiedzy
spijamy nasze godziny
od słonecznego poranka
nad łąką niepewności jutra
do pastelowych wieczorów
zmysłowości

bawimy się 
naszym losem
barwami szczęścia
które płyną wesoło
wyśpiewując swe marzenia

lekko i płynnie tańczymy
w kolorach
zagadek życia
unosząc się nad teraz i przedtem

nie licząc mijających godzin
stajemy się coraz bardziej
ślepi
głusi i aroganccy
i jak bańki delikatne 
chwilą
rozpraszamy się
w nicości

ogarnia nas ciemność
samotności
nikt nas już nie zauważa
odchodzimy cicho 
niezauważeni

niezauważeni
okrutnością życia
tak...
jak bańka mydlana
która nagle pęka
w pół słowa....

eugmar.



DISCO POLO

Nie ma to jak Disco Polo
chociaż jedni coś bzdęgolą,
że to kicz i blamaż muzy
lecz,gdy piją to się kurzy
tak tańcują w rytmie polo,
skaczą w parach i też solo,
na weselach,potańcówkach,
na studniówach i majówkach,
inna muza,ta wrażliwa
dziś przeważnie w kącie bywa,
tylko czasem tak dla oka
coś się dzieje w rytmie rocka,
lecz w soboty i wekeendy
nad jeziorem słychać cięty
rytm naszego Disco Polo...
to jest nasze,z boską wolą,
to jest polskie,zaściankowe,
patriotyczne,chonorowe...
rock,blues,poezja no i dżesss
też dziś u nas wszędzie jest,
lecz tak z boku,tak czasami
na Woodstoku bywa z nami,
się rozbija na koncertach,
ma swych fanów,muza wzięta,
lecz te nasze Disco Polo
jest nad wszystko,naszą solą,
na wsi,w miastach i na świecie,
bo gdzie Polo,Polska przecież,
naszą  dziś Muzą Ludową ,
siłą wspólną,narodową...

eugmar.






  • KOMODA
KOMODA 
Pamięć...czy jest przeszłością zwęglałą,
poupychaną w  starej prasce wspomnień,
gdzież w szufladach zmurszałe się ukrywają 
nasze lata młodości i sumień złych tonie?

Czy pamięć jest książką przygód ukrytą
na kartkach losu w tej zakurzonej komodzie,
a może machiną czasu przed nami odkrytą,
gdy tracimy świadomość w sennej hipnozie?

Jak często sięgamy po nasze wspomnienia?
w górnych szufladach pewnie raz za razem,
w dolnych już rzadziej,bo są bez spełnienia,
zamknięte przed sumieniem nicości zawiasem.

Szuflad są tysiące i tysiące też tu wspomnień...
radosnych,smutnych,jest też strach i są miłości,
lecz większość jest lekkich,ot tak bez upomnień
naszego sumienia,takie normalne to zawiłości.

Lecz szuflady te dolne i ich pamięć piekielna
zła i bolesna,ukryta na dnie tej naszej praski 
dręczy sumienia,lecz zawsze jest nam wierna,
chociaż ukryta przez stróża anioła,z jego łaski.

Otwieramy je rzadko lub nigdy,bo sumienie płacze
zbyt bolesnymi wspomnieniami,złem i szlochem
naszej duszy obolałej,bełno też w nich judaszej
hipokryzji i zakłamania,miłości fałszywej,macoszej.

Są i wstydem i raną na naszym sercu z bruzdami
spalonym empatią,ale i często ryczącym mazepą,
naszymi skrytymi myślami,samobójczymi ideami,
zmorą dopadającą nas w alkocholu,plugawą zlepą.


Czasem chciałbym te dolne szuflady już wyrwać,
wywrócić i pokazać światu,tę prawdę bólem ciemną,
wykrzyczeć jej zło i udręki i wstyd,móc porozrywać
i zapomnieć i odejść w spokoju,w moją wieczność...

Kto zrozumie te cierpienia i rozterki takiego buratina,
czy nie lepiej zostawić dół tej komody zamkniętym
i tylko szuflady jej górne sobie otwierać,bo wina
tam żadna,a wesoło i miło być ciągle uśmiechniętym...

eugmar.


................................................................................................................................................................................................................................................................................
ABDERYTA

OJEJKU!ALE JA GŁUPI JESTEM,
STARY ABDERYTA,OJ LITOŚCI,
WIERZYŁEM ŻE MOŻE WIERSZEM
OPISAĆ DAM RADĘ MYŚLI,ZŁOŚCI .

PISAŁEM DURAK RYMY SOBIE,
WIERZYŁEM W POEZJI WENĘ,
I CO POMYŚLĘ -TY JEŁOPIE
TWOJE PISANIE JEST DENNE.

RYMY SĄ JAK DZIURAWE ZĘBY
PUENTA SŁABA ,GŁUPIA WRĘCZ,
TO NIE JEST TA DROGA,NIE TĘDY,
TU ŚLEPY ZAUŁEK,WIĘC NIE MĘCZ.

NA DARMO PISZESZ GRYZMOŁY,
ORTOGRAFIA NA BAKIER CIEMNIAKU,
STYLISTYKA,ODMIANY-BAZGROŁY
MOJE ,TO WIELKI WSTYD I GRAJDÓŁ.

SŁOWNIK MI JUŻ TU NIE POMAGA,
JĘZYK OJCZYSTY SIĘ TAK ZMIENIA,
KRYTYKA TEŻ NIE AKSAMITNA,TAKA
BRUTALNA,CHAMSTWEM NADMIERNA.

CHYBA CZAS KOŃCZYĆ SIĘ WYGŁUPIAĆ
I Z WIERSZAMI PRZESTAĆ SIE MĘCZYĆ,
DOSTAŁEM DZIŚ JUŻ MOCNEGO ŁUPNIA
I SPRAWĘ ZAMYKAM,MOGĘ ZARĘCZYĆ.

I NA KONIEC PRZEPRASZAM ZA TO,
ŻE MAM CHYBA PLAMY NA HONORZE,
ZAWIODŁEM MOŻE BOM WIELKI MATOŁ,
WIERSZE PISAĆ PRZESTAJĘ W POKORZE...


eugmar.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz